sobota, 24 stycznia 2009

Mam na imię Parys

Wszyscy się mną zachwycali, że taki piękny,taki grzeczny i takie tam. No wiecie sami jak to było, gdy trafiły do Was wasze koty. Same echy i achy.Po tej wpadce z tapczanem, uznałem, że trzeba pokazać się ze swojej najlepszej kociej strony i zacząłem używać kuwety. Jak postanowiłem tak też zrobiłem i robię do dnia dzisiejszego. Jestem z tego dumny.
W domu oprócz ludzi, była Starsza Kocia Pani Pusia. Jak mnie zobaczyła to zbaraniała. Dosłownie. Po momencie zaskoczenia przyszedł czas na brak wstępnej znajomości i porozumienia. Trwał on jakiś czas. Po pewnym czasie starsza Kocia Pani Pusia zaczela mnie tolerować. Dobre o to.

czwartek, 15 stycznia 2009

Zjawiłem się i ...jestem.



Zjawiłem się i ... jestem.
Ewa wypatrzyła mnie ma kocim forum, jako kota do adopcji. Dzięki Najwyższemu trafiłem w ręce Kordonii z Elbląga. Ona postarała się, aby moje życie uległo zmianie. Z jej rąk nie nie można już wrócić na ulicę. I tak za pośrednictwem internetu ( jak się okazuje, dla kotów udany wynalazek) trafiłem do Świecia. Nie powiem Elbląg fajne miasto-ale to właśnie Świecie zostało i jest moim domem. A dla kota ciepły, kochający dom to ... co tam Wam będę dużo mówić - to skarb!
Tak więc zjawiłem się ... i jestem.
W pierwszy dzień, na dzień dobry, załatwiłem się( no nasikałem) na kanapie. Nie było tak źle, bo udało mi się trafić na leżącą na niej reklamówkę. No co?! każdemu w stresie może się przydarzyć. Nowe miejsce, nowi ludzie... wszystko nowe, inne od tego co było i znałem.